Mój życiorys
Urodziłem się 19 czerwca 1926 w Großrußbach jako drugie z kolei dziecko Johanna i Anny z Berthold Wachterów.
Moi rodzice posiadali gospodarstwo rolne.
Tam też spędziłem dzieciństwo razem z moją siostrą Anną i bratem Hansem.
Do szkoły zacząłem uczęszczać we wrześniu 1932 roku. Była to dwuklasowa, ośmiostopniowa szkoła w mojej miejscowości rodzinnej, którą ukończyłem w czerwcu 1940 roku.
Po otrzymaniu świadectwa ukończenia szkoły pracowałem jako uczeń na gospodarstwie moich rodziców. Od listopada 1942 do kwietnia 1943 uczęszczałem do Rolniczej Szkoły Zawodowej w Hollabrunn. Mimo, że w październiku miałem zostać powołany do wojska, pozwolono mi, tak zresztą jak i innym uczniom, ukończyć szkołę.
Szkołę ukończyłem w marcu 1944 roku.
31 marca zostałem powołany do niemieckiego Wehrmachtu. Po sześciu miesiącach podstawowego szkolenia wojskowego ze wszystkimi szykanami, zostałem wyszkolony w kierunku służby łączności i zostałem radiotelegrafistą. Ten czas spędziłem w
Kaserne Feldsberg.
Na początku września 1944 wysłano mnie na Front Zachodni do
Eifelraum (Schneeeifel), gdzie 22 grudnia 1944 zostałem ranny.
Moje rany leczono najpierw w lazarecie w
Köln a później w
Schlüchtern, małym miasteczku w środkowych Niemczech, gdzie przebywałem do 15 marca 1945 roku.
Po 14-dniowym urlopie zdrowotnym, który mogłem spędzić w domu rodzinnym, musiałem zgłosić się do Albrecht Kaserne w
Znaim, gdzie to, dzięki mojemu wykształceniu wojskowemu przydzielono mnie do Regimentu Łączności i nie potrzebowałem już walczyć na froncie.
Po ukończeniu wojny, mimo, iż działania wojenne już się skończyły, zostałem wzięty do rosyjskiej niewoli. Przez sześć tygodni przebywałem w
Zwettl, gdzie karmiono nas dzienną porcją 250 gr. chleba i grochówki z wkładką (robakami). Następnie był sześcio-dniowy marsz do
Bratysławy. Tam załadowano nas w wagony zwierzęce i wysłano pociągiem do
Jasi (Rumunia
). Podróż trwała 12 godzin. W wagonie, który posiadał tylko dwa małe okna, a była pełnia lata, było nas 40. Z Jasi zostałem wypuszczony na wolność 16 września 1945.
Po kilku dniach wypoczynku, rozpocząłem pracę na rodzicielskim gospodarstwie.
Po ukończeniu wojny powstała znowu Ochotnicza Straż Pożarna, do której wstąpiłem.
Zimą 1953/54 wziąłem wraz z kolegami z Ochotniczej Straży Pożarnej udział w kursie Pierwszej Pomocy. Było to pięć razy po dwie godziny w Korneuburg, dokąd jeździliśmy w każdą niedzielę rowerami, bez względu na pogodę.
Kiedy ksiądz Sauer rozpoczął wystawianie sztuk teatralnych na rzecz miejscowego kościoła, spędzałem niektóre zimowe dni i wieczory na probostwie. Pomagałem artyście malarzowi, który malował kulisy sceny, w przyklejaniu malowideł, troszczyłem się o zbieranie lub sporządzenie inwentarza sceny. Brałem też udział w grze jako odtwórca małych ról. Moim głównym zadaniem była czynność kasjera sprzedającego bilety.
23 listopada 1954 wziąłem ślub z moją Marią, córką Rudolfa Prinz i Kathariny z domu Altenburger.
Wtedy to objeliśmy 12:5 ha rodzicielskiej gospodarki i zabraliśmy się za rozbudowę domu i gospodarstwa.
Z naszego małżeństwa urodziły się dwie córki: Maria i Anna oraz syn Josef.
20 lat byłem członkiem rady nadzorczej Spółdzielni Mlecznej i 25 lat kasjerem i opiekunem Spółdzielni Mrożonek.
Pomimo wojny i niewoli, które to kosztowały mnie dobrych parę młodych lat, mogę stwierdzić, że warto było żyć.
23 czerwiec 2009.
Josef Wachter
Geny